co podac?

środa, 14 kwietnia 2010

znalazłam siebie w łazience.
gołą, zimną, zaryczaną i słoną. na ustach miałam cały ten syf, co go wydziela rycząca gęba. a w głowie taki dżingiel jeszcze nastoletni:
-chcę umrzeć! chcę umrzeć! może przypierdolę głową w umywalkę, widziałam na filmach, przypierdolę i się rozpłynę i koniec.
boże, dziecko tak mi przykro, wiesz, że nie masz odwagi?
-to może będę wstrzymywać oddech i samo jakoś pójdzie?

problem jest ten sam, problem jest odwieczny, problem jest palący i nie do pokonania, mimo, że biorę go za bary albo wypasam się dobrymi radami z dupy- efektów nigdy nie doczekam.
a w sumie fajna bym była, może gwiazda pop. nagrałabym płyty, film a potem tańczyła z Maserakiem. może bym sobie podrasowała cycki i byłoby "pop" zdjęcie jak trzeba?

a jak ja, kurwa, nie mogę patrzeć? i w myślach widzę operację...
że nadjeżdża stolik z wypukłością pod zielonym obrusem i "proszę sobie coś wybrać, tak na pamiątkę". no to co ja lubię? nos lubię, ale to głupia pamiątka. włosy jeszcze i usta, jak czerwone.
jak pan, doktorze, znajdzie coś, co wygląda jak ryba, to proszę owinąć gazetą i wysłać do mojej szkoły.
czytałam na vice o kanibalu, mówił, że chce więcej i że kobietę. to ja mu się wyślę, dołożę do paczki obrusik i podkładkę bon apetit. będzie miał smalec i (jeśli nie kłamał) orgazm.
ja też będę miała, jesli pożyję w końcu bez ciała.




ps: znaj litość i mnie nie opierdalaj, przecież próbowałam!

3 komentarze:

  1. Dobre rady z dupy obiecuję wsadzić tam skąd je wyjąłem. Innych niestety nie posiadam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyślij mi siebie w fajnym formacie! Ale w całości i Gadaj jeszcze!

    OdpowiedzUsuń

cokolwiek napiszesz, pomyśl o swojej matce. czy byłaby dumna?