co podac?

wtorek, 20 kwietnia 2010

Może ulży mi, gdy zacznę od tego, że wyczuwam nad sobą śmierdzące widmo inwigilacji.
Że wiedzą, ile mam na koncie, ile w portfelu, ile w kopercie z kasą "z prezentów", której nawet nie mam w Łodzi.
Że wiedzą, kiedy siedzę po turecku, kiedy nie idę do szkoły, kiedy mam brak w indeksie i kiedy świeci się światło przez całą noc.
Mówienie przez telefon "takmamo" nie zapewnia, że wszystko jest ok, więc trzeba sięgnąć po metody, które sprawiają, że od tygodnia mam skurczony żołądek i przeżywam tortury nie mogąc nawet się wyrzygać.

Podobno kiedyś ciotka podczas wizyty u nas rzuciła hasło "młodzieży nie można ufać" i zaczęła przekopywać szafki mojej siostry- nic nie znalazła.

Ostatnio miałam okazję zostać pastuchem w służbie małoletnich świętych krów, ponieważ w mojej perspektywy wynika jasno, że w obliczu imprezy rodzice tracą rodzicielski sznyt-szkoda, że nie moi, moi go wtedy zaostrzają- i puszczają swoją gównażerię samopas, bo przecież ciocia Izia się zajmie...no to już się nie będzie zajmowała, bo zobaczyła jak jej gitara od Hołdysa na pięcioletnich cienkich nogach w rajtuzkach zapierdala przez hall w stronę schodów. Choć dobra ciocia biegać nienawidzi, w tym momencie pobiła rekord świata w skokach przez płotki, od tej pory jest antypatyczną suką bez podejścia do dzieci i "trochę przegięła". Moje dziecko i tak tę sukę uwielbia ponad wszystko i chwała mu za to!
W ogóle wychodzę z założenia, że podczas większych imprez rodzinnych, ludzie głupieją i myślą, że jak już wbili się w garsonki, to są w ekskluzywnym kurorcie z obsługą. No to błąd, maleństwa, bo też wolę sobie posiedzieć i świetnie powyglądać, skoro już wbiłam się w małą czarną, niż biegać z łyżeczkami, talerzami, po szmatę, bo wasze dziecko się porzygało.
Zapomniałam dodać, że należy zwracać uwagę na etykietę, bo potem zawsze ktoś się obraża i trzeba organizowac telekonferencję, kajanie i cyrki, żeby następnym razem też wpadł pożreć...

Nie wiem czemu, w domu mam odruch bardzo częstego sięgania po patyczki do uszu...

W związku z żałobą odwołano wszystko, po co przyciągnęłam do Łodzi moje siostry.
W związku z żałobą,podczas mycia okien na poddaszu czułam pieczone kurczaki i szemranie smutnych telewizorów.
W związku z żałobą, kobieta nie kupiła w niedzielę biletu na tramwaj, bo nie miała gdzie; złapał ją kanar i zachowywał się jak kutas, zrobił cyrk, zablokował ruch uliczny.
W związku z tym spóźniłam się na pociąg.
W związku z żałobą, kiedy moja siostra dostawała od dzieci laurki, na jednej z nich trzylatka namalowała samolocik bez skrzydeł.

W niedzielę wybieram się na imprezę, gdzie mam vipować. Zaproszenie dwuosobowe- sympatyczny lew salonowy robiący świetne wrażenie byłby wskazany, przynajmniej o to prosiła mnie osoba zapraszająca. Jeśli mam kogoś takiego wśród znajomych, niech się odezwie.

W przyszłym tygodniu obchodzę urodziny, stuknie mi oczko- pamiętajcie być dla mnie mili.
W razie gdyby ktoś nie miał zupełnie przypadkiem dobrych lamp błyskowych, projektora multimedialnego, wyposażenia wnętrz z retrofilii ani innego pomysłu na gift, niech spyta Maćka o nazwę tego, co prezentuję na poniższym zdjęciu...

może nie do końca to dorosłe, ale lubię dostawać, to co chcę bez pisania listów do świętego mikołaja.

4 komentarze:

  1. gówno dostaniesz! hahaha!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, koniec już głupich żartów. Oczywiście dostaniesz prezent :) a piętro wyżej zapomniałem się podpisać. Tekst jak zwykle mi się podoba .

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam słowo "garsonka".

    OdpowiedzUsuń
  4. Dr Jodynaauskas23 kwietnia 2010 07:53

    Martyrologia.

    OdpowiedzUsuń

cokolwiek napiszesz, pomyśl o swojej matce. czy byłaby dumna?