co podac?

środa, 24 lutego 2010




chciałabym być pin-up girl,
chciałabym dostawać kwiaty do śniadania,
zaproszenia na kawę,
przejażdżkę rollsem.
i pewnie miałabym prawdziwe perły.

obecnie jestem zajebistym scenografem, mój kostium będzie na wystawie w teatrze wielkim,
dostałam szalik od babci,
chodzę na piechotę,
i jaram się, jak mogę zawiesić pęk fejków na szyi.
ehh...życie.



poniedziałek, 22 lutego 2010

oto respons mój, sprostowanie moje

Panie Misiu Kamilu, złoty kochany
(co Pan, Panie?)

z racji relacji
i sympati, którą podsycać się staram
(ze skutkiem mi niewiadomym)
spieszę z wyjaśnieniem krótkim i treściwym (acz umiarkowanie).
Witkowski pan, Michał zresztą, spłodził był dzieło "Margot" zwane, które z racji zakupu okazję przeczytać dziś miałam.
Już tuż tuż, nim ostatnia stronicę zatrzasnąć chciałam, Jakub Kubuś mnie tymże "wywiadem" uraczył, co na odbiór ostateczny książki wpływ taki oto miało,
że mi się flaki zaplotły w warkocze i nielubienie uderzyło do głowy.
Po skompilowaniu "mądrości" z książki i powywiadowych doznań moich, wnoszę, iż taką mamy popkulturę gównianą, na jaką sobie większość zasłuży.
Stąd to pytanie do czytelników moich
(a tu i dziennikarze i dj'e i mądre głowy i sodomici, co to wszystko tęczowe pędem czytają):

czy coś, co spod pióra tej cioty przegięte-rozlazłej-przebrzydłej wyszło, warte jest uwagi?

Dlatego łączę się z Panem w bólu i niesmaku, "Margot" nie odradzam-nie polecam.
Czekam na więcej słów do mnie skierowanych

ajlowjuhanibani

Zazu Bułczakos (redaktor naczelna Homo electro)

ps: a ze Sławkiem bałnsowałam na imprezie "służbowej" i sztywny był jak ten Azji pal :)

niedziela, 21 lutego 2010

1-800-jeśli-widziałeś-zadzwoń


takie łupy mam z dzisiejszego spaceru.

prywata:
- dieta to suka i na przystawkę wsysa towary (i tak już) deficytowe.
-skończyłam "Margot"...ciężko stwierdzić coś o samej książce, jeśli widziało się to.
stąd pytanie: czy w ogóle jest sens zabierać się za "fototapetę"?

sobota, 20 lutego 2010

zanietaka taka jestem.

mam zanietaki nos (za miękki)
zanietak oczy przekrwione
zanietaką grzywkę i zanietak upiętą
i brwi też zanietakie.
zanietak chodzę
zanietak otwieram okna
zanietak reklamówki obsługuję
zanietakie ananasy kupuję
zanietak mielę ser do twarogu
(następnym razem sobie poproś sąsiadkę Fetysza)
"czy ty masz znowu okres, kurwa? nienormalna jakaś jesteś? specjalnej troski?"
żebyś wiedział, madonna-z-nieustanną-krwawicą!
i wkurw, opakowanie śliwek, pięćset kalorii (cały zapas dzienny!!)

od wczoraj mam wrażenie, że wiję się w tesco pośród grejpfrutów na takich cienkich trzymetrowych nogach, jak słoń Dalego. Oczywiście czar pryska jak się spojrzy w dół, albo dostaje cios w (za miękki) nos od odbicia w lustrze. Ale skoro można pomarzyć, to wyprowadzam w ramach śliwkowej pokuty swoje nogi na spacer.

mój brzuch stroi jakieś dziwne fochy i na podstawie obserwacji zaczynam wierzyć, że mam elektrokapuściochę zamiast poczciwych flaków. auć!
"dobrze ci tak, bo jesteś suka."

piątek, 19 lutego 2010

możesz mnie odwiedzić, proszę?

nudzę się jak rozkapryszona paryżanka,
mózg mi totalnie zmaglowały remont i szkoła,
i ciągle myślę, doglądam, czekam, pilnuję
i nawet jak robię cokolwiek innego, to przyjemności nie mam kompletnie żadnej, bo zaraz mi się coś do zrobienia/dopilnowania/zaplanowania/sprawdzenia/kupienia nasuwa.
z czystym sumieniem z domu mogę wyjść do szkoły, zahartować się trochę patrząc na nienawidzące mnie tępe koczkodany. to droga przyjemność, ale nie dla mnie.
znudziły mi się spacery dookoła bloku.
wiecznie się coś pierdoli (oprócz mnie oczywiste).

jestem na diecie, bo nie mam swojego stylu i postanowiłam sobie rozplisować sadło, być piękną i chudą bo chciałam zawsze, nie mogłam nigdy.
dlatego już nie ma powodu, żeby wychodzić do nocnego-nie mam ciągot do mineralnej na tyle, żeby się przebierać z piżamy. w ogóle nie ma powodów, żeby się przebierać z piżamy.

dookoła ci sami ludzie, dwa pokoje, dwie tony naszych gratów. mieszkanie z przyjaciółmi jest trochę jak zamontowanie sobie wizjera w dupie, cipie i żołądku...

innym powietrzem oddycham jedynie przez słodki filtr djaruma.
poza kilkoma minutami przy popielniczce,czy nad talerzem z obrzydłym selerem, wszystko jest bez sensu, smaku i swojego szczęśliwego zakończenia, które mogę nakreślić w niedługiej przyszłości.

więc jak? przyjdziesz?
obiecuję, że nie będę marudzić.
znajdę powód, żeby odkopać kieckę z szafy, ugotować coś dobrego,
może być na ostro, bo wiem, że lubisz :)
mogę się nawet nie odzywać,
tylko, do jasnej cholery, zadziej mi tu trochę!

czwartek, 18 lutego 2010

roztop to gnój.
przekonacie się o tym szukając pojemników na tyle płaskich,żeby wsadzić je między okno i parapet,
kiedy zaczną wam namiękać belki w nadprożach okiennych,
odpadnie gładź z warstwą farby,
zachlapie ścianę i podłogę,
i za cholerę nie znajdziecie wystarczającej ilości szmat.
a to wszytko tuż po wyremontowaniu.

PS: wczoraj bez problemu zaliczyłam egzamin,
którego-wedle życzenia wielu osób-zdać nie powinnam.
wstydźcie się-tyle wam powiem.

jestem kompletnie przybita.
<< "Cute". C-ipa, U-jebać, T-orsja, E-rekcja. "Cute".>>

czwartek, 11 lutego 2010

wypchałam mózg pierogami
i mam kompleksy, że nie umiem rysować i jestem podłym, leniwym gnojem.
i że już nie chcę studiować w Londynie
i że tak krótko chciałam.

chciałabym być ckliwym pedałem,
pisałabym na blogu, że boli mnie dupa
że sztruks jest chujowy
że napisałam książkę o miłości
i że mój były miał fiuta jak żelka.
a przypadkowe fanki łasiłyby się do moich rymów i błagały o klona w wersji hetero (czy jakiejkolwiek do popieprzenia).

walentynko,
utul w potrzebie
gdy świat się jebie.


stat4u




walentynko

wyszorowałam serce do kości
wiem!
chcę dla ciebie przypalać pierogi
do końca życia.

a teraz ściągaj majtki,
będziesz ze mną spać.

romantic alta

da się? da się!

środa, 10 lutego 2010

Johny.

odwiedził nas Johny
i dziko wił się po podłodze.


stat4u




sobota, 6 lutego 2010

zjada mnie prokrastynacja.

to wyjaśnia dokładnie wszystko, za co zbieram opierdale.
a sprawa jest poważna!



stat4u




wtorek, 2 lutego 2010

january passed and i'm still single

masz męża? jaką on ma nazwę?
jakie ma ciało?
...
i wszystko inne?
widzisz go...i co z nim robisz?
szanujesz go czy zostawiasz jak dziecko w wózku?

czterolatki edukowane przez cartoon network wiedzą więcej o życiu ode mnie, jak sądzę.