co podac?

niedziela, 31 października 2010

1.

Zasadniczo odliczanie już się skończyło. O ile odliczałam dobrym kierunku.

" Nivea lekiem na całe zło najwidoczniej. posmaruj _________ i medsien i ułozy się tak jak chcesz. LOL"

"Wiec trzymam kciuki. i pamiętaj, że w każdym działaniu, szczególnie immoralnym, masz moje całkowite poparcie."

Dziękuję i jadę jeść mięso na święta.

piątek, 29 października 2010

3.

nasz kandydat niezwykle wierny jest swojej maksymie (i tym samym hasłu wyborczemu,które z pewnością ulegnie zmianie gdy staniemy się luksusową marką dla bogatych małoletnich zdzir z Upper East Side.)



wkrótce do kupienia niepowtarzalna torba skórzana z podobizną tego natchnionego młodzieńca.
bardzo droga, gdyż dochód z jej sprzedaży przekazany zostanie biednemu studentowi na poczet jedzenia, rachunku za telefon, nici do overlocka i bloku rysunkowego, gdzie będzie mógł naszkicować projekty swojej dyplomowej kolekcji.
(w celu zgromadzenia funduszy na realizację tych projektów będziemy sukcesywnie pozbywali się naszego dotychczasowego dorobku).
Nagroda specjalna z otchłani szafy powędruje w ręce tego, kto wymyśli jak ukrócić nasze cierpienia i szybciej zakończyć semestr ubioru specjalnego.

czwartek, 28 października 2010

4.

dzieło wspólne. operatorem czerwonego i fioletowego pisaka jest Maciej S.
jest medsien...

środa, 27 października 2010

5.

odkryłam planetę miłych ludzi i foldery naszych starych zdjęć.
zostało 5 dni i 20 złotych i 6 wpisów.
biegamy, jeździmy, kupujemy, zapierdalamy.
popłakałam się po postrzale Chuck'a Bass'a.

wtorek, 26 października 2010

6.

teraz lubię to,
teraz termometr po raz pierwszy nie wskazuje tuż po moim przebudzeniu, że jest 40 stopni i słońce w pizdu.
a teraz idę na egzamin.

sobota, 23 października 2010

przepraszam za moje skandaliczne zachowanie.

piątek, 22 października 2010



strasznie mnie denerwujesz.

piątek, 15 października 2010

październik nie jest z gumy.

PRL na pełnej kurwie jak dla mnie, chociaż jestem '89 i mam prawo się nie znać. Maciek się zna, oglądał "Dynastię" jak był mały, ale teraz przegląda foldery. Żyrandol jest nawet spoko, chcę taki! Zupełnie mi nie pasuje, ale jest stary. Pewnie byśmy go wydżetowali albo ..albo nie. W każdym razie wisi tu od początku, a my sterczymy zaledwie kwadrans wśród tych gigantycznych kwiatków i pani sekretarki. Zaraz oszaleje, bo mi ta cała radość serca wyparowała ostatnio i dochodzę do wniosku, że rektor może się jednak nie zgodzić. Chociaż, jak go googlowaliśmy, to na zdjęciach wyglądał sympatycznie. Co nie zmienia faktu, że może się nie zgodzić, a wtedy ja pierdyknę na zawał a po mnie pewnie rodzice. A przynajmniej się zdziwią.
- Czy on ich tam ćwiartuje i zjada?
- Co mówiłeś?
- Czy on ich tam ćwiartuje i zjada? Ileż można?
Nie mam pomysłu na dyplom, mam typ jeśli chodzi o promotora, ale pewnie nie będzie zainteresowana...a bez dobrego pomysłu to mnie na pewno wyśle do tej-tej, a ona nigdy nie wie co z czym, więc zrobię kupę-nie dyplom. To może z biżuterii zrobię wtedy, nawet lubię siedzieć przy tych palnikach...chociaż wolałabym nie.
Pani sekretarka łączy biel z czernią w brawurowy sposób, bo lycra jest i plastik i kamory z plaży i jakaś narzutka z obrusa i paznokcie ma fioletowe, co pięknie jej wieńczą trójkątne paluszki. Coś jest w tym kształcie palców, że takie wiedźmowate stwory je mają. I ona jeszcze nimi tak klepie po tym biurku bo czegoś szuka pod papierami, więc ja przepraszam, ale muszę się zaśmiać i jakoś tak robi się lżej.
Pójdę do piekła, tak mi się wydaje. Za sodomię, gomorię, lewactwo i mistera października. Mister października to dusza człowiek oczywiście, podobnie pewnie z jego medsien i za to właśnie pójdę do piekła- za medsien. I kursy korespondencyjne... Co nie zmienia faktu, że póki co przykro mi nie jest, nawet anielsko i łeb zasypany mam przez scenariusze. Bo inaczej nawet ciężko, tylko te maile przez pół świata...
-Jeżeli ktoś będzie dzwonił do pana rektora, proszę przełączyć go do mnie. Oczywiście połączę z panem rektorem, ale najpierw proszę do mnie, jasne, pani Bożenko?
Październik nie jest z gumy, ja wiem, mamo. Ma 31 dni a ja w fantastyczny sposób przerąbałam już 14, ale ja naprawdę nie mam teraz weny na szycie..mam natomiast na podbój świata i głupie rysunki...A przecież i tak padnę jak się rektor nie zgodzi.
-Czy szkoła dostała zaproszenia na fashionweek?
-Tak, oczywiście. Wczoraj cały taaaki plik dawałam pani Małgosi.
-Aha, czyli całkiem sporo ich było.
-No z dziesięć. I jednoosobowe, może jeszcze jakieś zostały.
Z całą pewnością, cholera... Zaczynam panikować, krew chyba cała spłynęła mi do dupy, bo wpadła po pas w ten fotel i za chwilę oszaleję.

Rektor wyraził zgodę na wszystko, co było potrzebne. Wychodząc z gabinetu wymyśliłam temat dyplomu. Poznałam nowe sąsiadki. Muszę wymyślić milion rzeczy, które w prosty sposób można zrobić na drutach i szydełku. Muszę się spiąć i zdążyć do końca października. Muszę schudnąć. Muszę zadzwonić w końcu do tej trenerki i się umówić na pakernię. Muszę przestać popalać. Muszę posegregować pliki na pulpicie. Muszę wysłać kilka maili. Musze kupić kopyto i pół metra cekinów. Muszę, muszę, muszę...Wenn sich die Menschen küssen, dann müssen, müssen, müssen sie ganz, ganz fein behutsam sein.
I przypomniał mi się spory kawał niemieckiej gramatyki i myślę po angielsku. I jak tu nie kochać cudzoziemców?

poniedziałek, 11 października 2010

niedziela, 10 października 2010

praca wre, czyli.

poniedziałek, 4 października 2010

emejzin.

jeśli powiem na głos, będziecie się śmiać?
chcę neonowe love na murze.
wszystko się kręci, kręci, kręci...
mówiłam ci już, odprowadziłeś mnie na złą planetę- normalnie tak nie ma.

niedziela, 3 października 2010

rabbits

ambitny plan podejścia do tego może być zarówno aktem miłości jak i desperacji.
prawda jest taka,że mam problemy z zasypianiem.