




Mam pociętą nogę, poparzoną rękę i żołądek spleciony w warkocz z kręgosłupem...
mieliśmy wernisaż-to znaczy,miała nasza opiekunka, bo nam nikt nie dziękował, nie gratulował, nie dawał kwiatów.właściwie naszych prac nie było nawet w folderze promującym cokolwiek...stały w teatralnym korytarzu opatrzone tabliczkami, na których były popisane jakieś idiotyzmy. wspaniała okazja, żeby się nawalić winem na koszt szkoły- nasze zdrowie!do dna!
na bani udzieliłam wywiadu, pomimo zakazu pani od wystawy (nie dlatego, że na bani, tylko dlatego, że ja)-czasem czuję się jak wielki śmierdzący cień, ale potrafię sklecić ciąg słów zaopatrzonych w kropki i przecinki, z czym nie wszyscy sobie radzą.
jeszcze rok i spadam z tej szkoły, jeszcze miesiąc i spadam z tego mieszkania, od niedawna lubię drastyczne cięcia.
ah, muszę coś zrobić z podbródkiem bo w telewizji wygląda jak kufer...
podobają mi się te zdjęcia :) też coś wrzucę u siebie.
OdpowiedzUsuńogólnie to chyba było całkiem miło. taka mała zmiana klimatu i południowe nawalenie szkolnym winem, w porządku.
my mamy trochę "podpitych" zdjęć, a kostiumy prezentują się całkiem ładnie. (a przynajmniej prezentowały się kiedy je ostatni raz widziałam, przed wymianą na skoliotyczne manekiny).
nie wiedziałam, czy nie zapodać jakiegoś miksu z pracami.
OdpowiedzUsuńtylko po co?
bo są uadne. :)
OdpowiedzUsuńMasz coś pod brodą na tym zdjęciu... Hm. Po przyjrzeniu stwierdzam, że to druga broda ^^
OdpowiedzUsuńa wydawałoby mi się, że na tych zdjęciach akurat nie widać nic takiego. najwyraźniej jestem w stosunku do siebie bezkrytyczna ;]
OdpowiedzUsuńJa na diecie na przykład.
OdpowiedzUsuńja muszę znowu, bo wyglądam nieakceptowalnie. żesz kurwa;/
OdpowiedzUsuń