co podac?

poniedziałek, 5 września 2011

"galeria wstydliwych gestów"

Pojęcia nie mam, czemu nie wrzeszczę. Znaczy mam, bo to jest ten dualizm. Człowiek musi dać emocjom upust, przed czy po, głośno czy po cichu, ale musi. Ja też muszę, tylko sobie wkręcam, że jest dobrze, że nie jestem zła, że sobie dam radę, że taki był wybór, mądry, że akceptuję, że taka kolej rzeczy, że woda na młyn i sansara. A po cholerę to wszystko? No przecież, żeby nie wyjść na wariatkę, histeryczkę, mięczaka, żeby tu przed wszystkimi nie ryczeć. Żeby się nie śmiali, nie traktowali z pobłażaniem, nie dawali rad, co to je o dupę potłuc, żeby nie wyjść na laleczkę z poradnika dla nastolatków.

Ostatnio ciągle myślę o histerii. Że to jest teatr, monodram w protojęzyku, body language po bandzie, i kocham cię i zabiję, z miłości w pierwszy raz w życiu pokroję w równą kosteczkę i rzucę psom na pożarcie, tylko mnie nie zostawiaj. Bo taki jest chyba temat tej sztuki – ja tu taka samiutka teraz będę, jak już cię zjem, fiucie. I ryk, i wygięcie i biust falujący pod zadyszką i zaniki mowy i czucia i ręce mierzwią powietrze. To podobno bardzo erotyczny spektakl jest, ta histeria, jak się wytrze smarki. Psychiatrzy kochają histeryczki, oni się wzajemnie uwodzą, bo jak nie -panna chora psychicznie i koniec.

W ogóle w tym całym cyrku chodzi o to, że komuś zależy, że z przywiązania ta historia. I że ona jest krucha i bezradna, ta biedulka, i że ma globus i niedługo umrze. A taka ja? Pięści zaciśnie, ale w kieszeniach, zamiast nawet zgodnie z prośbami w pysk dać dla ulgi. Potem je zaniesie do domu i pogryzie do krwi, ale to inna histo(e?)ria. W międzyczasie „spokojnie, więc zrobię to za ciebie, ale ja już mam plan, teraz będę żoną wszystkich po kolei i będe robić wszystkie fantastyczne rzeczy, albo zrobię co innego, o mnie się nie martw, i will survive.” A jak taka jestem twarda i z uśmiechem psychopaty się żegnam, no to widać, że sobie radę dam i nie ma tu co biadolić. Ludzie dorośli, cywilizowani, zgodni –jak widać, aż nadto, nie mamy urazy. Urazy nie ma, ulgi też nie bardzo.

Mogłabym zastosować jakąś serialową terapię, ale po co? Ja się nie gniewam, tylko tak cholernie mi smutno i pusto. Jak wydrylowany kabaczek, a ja nawet nie lubię kabaczka. I tak myślę, że skoro początku nie mam prawa pamiętać, to może ten koniec powinien być z fajerwerkami? Przytupem? A nie tak cywilizowanie- nieludzko?

1 komentarz:

cokolwiek napiszesz, pomyśl o swojej matce. czy byłaby dumna?