co podac?

piątek, 19 lutego 2010

możesz mnie odwiedzić, proszę?

nudzę się jak rozkapryszona paryżanka,
mózg mi totalnie zmaglowały remont i szkoła,
i ciągle myślę, doglądam, czekam, pilnuję
i nawet jak robię cokolwiek innego, to przyjemności nie mam kompletnie żadnej, bo zaraz mi się coś do zrobienia/dopilnowania/zaplanowania/sprawdzenia/kupienia nasuwa.
z czystym sumieniem z domu mogę wyjść do szkoły, zahartować się trochę patrząc na nienawidzące mnie tępe koczkodany. to droga przyjemność, ale nie dla mnie.
znudziły mi się spacery dookoła bloku.
wiecznie się coś pierdoli (oprócz mnie oczywiste).

jestem na diecie, bo nie mam swojego stylu i postanowiłam sobie rozplisować sadło, być piękną i chudą bo chciałam zawsze, nie mogłam nigdy.
dlatego już nie ma powodu, żeby wychodzić do nocnego-nie mam ciągot do mineralnej na tyle, żeby się przebierać z piżamy. w ogóle nie ma powodów, żeby się przebierać z piżamy.

dookoła ci sami ludzie, dwa pokoje, dwie tony naszych gratów. mieszkanie z przyjaciółmi jest trochę jak zamontowanie sobie wizjera w dupie, cipie i żołądku...

innym powietrzem oddycham jedynie przez słodki filtr djaruma.
poza kilkoma minutami przy popielniczce,czy nad talerzem z obrzydłym selerem, wszystko jest bez sensu, smaku i swojego szczęśliwego zakończenia, które mogę nakreślić w niedługiej przyszłości.

więc jak? przyjdziesz?
obiecuję, że nie będę marudzić.
znajdę powód, żeby odkopać kieckę z szafy, ugotować coś dobrego,
może być na ostro, bo wiem, że lubisz :)
mogę się nawet nie odzywać,
tylko, do jasnej cholery, zadziej mi tu trochę!

2 komentarze:

  1. cudownie piszesz. linkuję. też będę Twoim wizjerem.

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję.
    więc przywitam Cię ciepło w mojej jamie ustnej :)

    OdpowiedzUsuń

cokolwiek napiszesz, pomyśl o swojej matce. czy byłaby dumna?