co podac?

środa, 7 grudnia 2011

Kupiłam sobie prezent, żeby w szaleństwie wyznaczania dziedziny funkcji wykładniczej i dysocjacji kwasów dwuprotonowych nie wyzionąć ducha.
Myślałam, że czas, w którym przestanę się martwic ujemną deltą minął bezpowrotnie. Tymczasem żyjemy razem przynajmniej do końca lutego. Nic chyba nie wjeżdża mi na ambicję tak jak mata. A to wszystko po to, żeby mieć poczucie, że jestem fajna, bo nikt inny tego nie rozumie.

1 komentarz:

  1. też nie rozumiem matmy i często jak przychodzi co do czego wstyd mi za siebie.Dlatego podziwiam tych co ją potrafią opanować.

    OdpowiedzUsuń

cokolwiek napiszesz, pomyśl o swojej matce. czy byłaby dumna?