co podac?

piątek, 15 października 2010

październik nie jest z gumy.

PRL na pełnej kurwie jak dla mnie, chociaż jestem '89 i mam prawo się nie znać. Maciek się zna, oglądał "Dynastię" jak był mały, ale teraz przegląda foldery. Żyrandol jest nawet spoko, chcę taki! Zupełnie mi nie pasuje, ale jest stary. Pewnie byśmy go wydżetowali albo ..albo nie. W każdym razie wisi tu od początku, a my sterczymy zaledwie kwadrans wśród tych gigantycznych kwiatków i pani sekretarki. Zaraz oszaleje, bo mi ta cała radość serca wyparowała ostatnio i dochodzę do wniosku, że rektor może się jednak nie zgodzić. Chociaż, jak go googlowaliśmy, to na zdjęciach wyglądał sympatycznie. Co nie zmienia faktu, że może się nie zgodzić, a wtedy ja pierdyknę na zawał a po mnie pewnie rodzice. A przynajmniej się zdziwią.
- Czy on ich tam ćwiartuje i zjada?
- Co mówiłeś?
- Czy on ich tam ćwiartuje i zjada? Ileż można?
Nie mam pomysłu na dyplom, mam typ jeśli chodzi o promotora, ale pewnie nie będzie zainteresowana...a bez dobrego pomysłu to mnie na pewno wyśle do tej-tej, a ona nigdy nie wie co z czym, więc zrobię kupę-nie dyplom. To może z biżuterii zrobię wtedy, nawet lubię siedzieć przy tych palnikach...chociaż wolałabym nie.
Pani sekretarka łączy biel z czernią w brawurowy sposób, bo lycra jest i plastik i kamory z plaży i jakaś narzutka z obrusa i paznokcie ma fioletowe, co pięknie jej wieńczą trójkątne paluszki. Coś jest w tym kształcie palców, że takie wiedźmowate stwory je mają. I ona jeszcze nimi tak klepie po tym biurku bo czegoś szuka pod papierami, więc ja przepraszam, ale muszę się zaśmiać i jakoś tak robi się lżej.
Pójdę do piekła, tak mi się wydaje. Za sodomię, gomorię, lewactwo i mistera października. Mister października to dusza człowiek oczywiście, podobnie pewnie z jego medsien i za to właśnie pójdę do piekła- za medsien. I kursy korespondencyjne... Co nie zmienia faktu, że póki co przykro mi nie jest, nawet anielsko i łeb zasypany mam przez scenariusze. Bo inaczej nawet ciężko, tylko te maile przez pół świata...
-Jeżeli ktoś będzie dzwonił do pana rektora, proszę przełączyć go do mnie. Oczywiście połączę z panem rektorem, ale najpierw proszę do mnie, jasne, pani Bożenko?
Październik nie jest z gumy, ja wiem, mamo. Ma 31 dni a ja w fantastyczny sposób przerąbałam już 14, ale ja naprawdę nie mam teraz weny na szycie..mam natomiast na podbój świata i głupie rysunki...A przecież i tak padnę jak się rektor nie zgodzi.
-Czy szkoła dostała zaproszenia na fashionweek?
-Tak, oczywiście. Wczoraj cały taaaki plik dawałam pani Małgosi.
-Aha, czyli całkiem sporo ich było.
-No z dziesięć. I jednoosobowe, może jeszcze jakieś zostały.
Z całą pewnością, cholera... Zaczynam panikować, krew chyba cała spłynęła mi do dupy, bo wpadła po pas w ten fotel i za chwilę oszaleję.

Rektor wyraził zgodę na wszystko, co było potrzebne. Wychodząc z gabinetu wymyśliłam temat dyplomu. Poznałam nowe sąsiadki. Muszę wymyślić milion rzeczy, które w prosty sposób można zrobić na drutach i szydełku. Muszę się spiąć i zdążyć do końca października. Muszę schudnąć. Muszę zadzwonić w końcu do tej trenerki i się umówić na pakernię. Muszę przestać popalać. Muszę posegregować pliki na pulpicie. Muszę wysłać kilka maili. Musze kupić kopyto i pół metra cekinów. Muszę, muszę, muszę...Wenn sich die Menschen küssen, dann müssen, müssen, müssen sie ganz, ganz fein behutsam sein.
I przypomniał mi się spory kawał niemieckiej gramatyki i myślę po angielsku. I jak tu nie kochać cudzoziemców?

4 komentarze:

  1. Ja myślę we wszystkich językach chyba ostatnio, ale najbardziej to w języku seksu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę ostatnio robić tyle rzeczy, że już nie wiem co robić mam:. Może jutro choć na jaka kawkę się stykniemy w Łodzi koleżanko?

    OdpowiedzUsuń
  3. F: ja w obecności medsien za nieśmiała jestem na bodylanguage.
    L: dobra, numer masz. ale ostrzegam, że mogę być jutro na kacuszku ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. podbijaj świat! ;D trzymam kciuki za to i za tamto i za resztę też.

    OdpowiedzUsuń

cokolwiek napiszesz, pomyśl o swojej matce. czy byłaby dumna?